|
Półtora roku po śmierci Edwarda Stachury
po raz pierwszy usłyszałem oryginalne nagrania piosenek Steda.
Był to fantasmagoryczny śpiew – zew wilka na bezkresnym,
przejaskrawym stepie. Kilka chwil później (przemijających, jak
zawsze w cudownym
i straszliwym napięciu) dowiedziałem się, że jedyną książką, jaką
Stachura nosił w chlebaku był "Wilk Stepowy" Hermana Hesse. I nagle
odkryłem Całą Jaskrawość - że chodzi
o miłość, przyjaźń, drogę, a też
o brak tego wszystkiego, i znowu o to wszystko.
Posłuchaj, porzucony przez to wszystko mój drogi przyjacielu.
|
|