Wielkie Ci dzięki, Marku Gałązko, za Twoje
piosenki!
Otwierając występ w Radiu Białystok, Marek Gałązka
powiedział, że wykonają piosenki, traktujące o samotności, miłości,
przyjaźni i wędrówce. Na płycie, zawierającej utwory, grane z grupą „Po
Drodze” i własnym zespołem, dominuje – w różnych aspektach - drugi z
wspominanych tematów, łącząc się nierozerwalnie z pozostałymi trzema.
Słyszymy więc o wyrzeczeniu się uczucia („Z nim będziesz szczęśliwsza”),
szukaniu siebie w „dżungli ludzkości” („Już jest za późno, nie jest za
późno”), odejściu ukochanej („Zobaczysz”) i jedynym w swoim rodzaju
bólu, jaki się odczuwa, widząc bliską sercu dziewczynę z innym
(„Smutno”). Jest tam jednak również miejsce na opowieść o związku,
trawionym obustronną „żądzą do pieniądza” („Piosenka o pewnych dawnych
mariażach i pewnych nowszych małżeństwach”), muzyce, stanowiącej
odtrutkę na kłótnie z partnerką („Piosenka dla Juniora i jego gitary”) i
dumnym odejściu po tym, jak wybranka wzgardziła naszymi uczuciami
(„Zabraknie ci psa”). Tradycyjnie ogromne wrażenie robi „Ach, kiedy
znowu ruszą dla mnie dni” (w wersji „elektrycznej” ta piosenka została
unieśmiertelniona dla przyszłych pokoleń), w rockowym „Dookoła mgła” do
wyznaczających rytm skrzypiec przyłącza się gitara akustyczna, a
wokalista przekrzykuje muzykę. „Nie brookliński most” ma w sobie
odpowiednią dawkę dramatyzmu, a w „Wypłakałem za tobą oczy niebieskie”
słyszymy dialog basu, skrzypiec i gitary akustycznej. Ostatnim utworem
na tej płycie jest „Ogród wiszący”, zarejestrowany w trakcie koncertu w
2002 – hołd zarówno dla tych pieśniarzy, których teksty wówczas śpiewano
(Joan Baez, Jacques Brel, Georges Brassens, Jacek Kaczmarski, Edward
Stachura, Leonard Cohen, John Lennon, Bob Dylan, Bułat Okudżawa,
Włodzimierz Wysocki, Mikis Theodorakis, Lluis Llach), jak i dla
wszystkich songwriterów świata. W nagraniu słychać wokalizy, solówki na
gitarze elektrycznej i saksofonie, a całość sprawia wrażenie niezwykle
spontanicznego wykonania. Ta piosenka powinna stać się obowiązkowym
bisem na koncertach Marka Gałązki.
Równie przemyślaną kompozycją cechuje się występ z
Teatru Adekwatnego. Koncert otwiera „Introit”, będący radosnym
zaproszeniem, skierowanym do słuchaczy. Dwa motywy, które przeplatają
się na tej płycie, to miłość (zarówno ta z „Bo może się stanie raz jeden
cud”, jak i opisana w „Na błękicie jest polana”) i gloryfikacja prostego
życia („Ballada dla Potęgowej”, „Ballada dla Rafała Urbana”), najlepiej
u boku ukochanej („Jest już za późno, nie jest za późno”). Jedną z
ostatnich piosenek na koncercie było wszak „Nie rozdziobią nas kruki i
wrony” – pochwała rozumianego bardzo sensualnie życia („Ruszaj się
Bruno, idziemy na piwo”), a dającą nadzieję puentę stanowiło – na pozór
obrazoburczo kontrastujące z powyższym tekstem - kilka akordów „Wśród
nocnej ciszy” (ten cytat, wykonany publicznie w połowie lat 80., miał
również dodatkowe znaczenie). Mimo, iż w „Czy warto” podmiot liryczny
rozważa możliwość samobójstwa, najpełniejszą odpowiedź na postawione w
tytule pytanie przynosi utwór, zamykający płytę – „Czas płynie i zabija
rany”. Wśród znajdujących się na płycie bonusów warto wyróżnić „Opadły
mgły, wstaje nowy dzień” (zagrane i zaśpiewany – jakby na przekór
tekstowi - w niezwykle wyciszony sposób) i „Za dalą dal” (za piękne
wersy: „Już w żadnych / Oczach / Nie będę / Mieszkać mógł”).
Całości
dopełnia wspominany już we wstępie koncert „Po Drodze” w Radiu
Białystok. Na scenie widzimy czterech mężczyzn, którzy, występując ze
sobą, przede wszystkim świetnie się bawią (wystarczy spojrzeć na uśmiech
na twarzy Bogdana Szczepańskiego, grającego pierwsze akordy „Białej
Lokomotywy”). Porozumiewawczych spojrzeń czy uśmiechów jest więcej, ale
przykładowo granie długich solówek na skrzypcach wcale nie sprawia, że
występ wymyka się spod kontroli – muzycy mają ze sobą kontakt wzrokowy,
by w odpowiednim momencie zagrać jednocześnie kończący piosenkę dźwięk.
Tego typu twórczość wydaje się wręcz stworzona do takich właśnie
kameralnych, pozbawionych zbytnich „efektów specjalnych” koncertów
(utworom towarzyszą jedynie biały dym i niebieskie światło). Słuchając
„Urodzin”, nie sposób nie tupać do rytmu, więc nic dziwnego, że
publiczność zaczyna żywiej reagować. Marek Gałązka niezwykle przeżywa
to, co śpiewa, przypomina Bruce’a Springsteena, wykonującego 7 lat temu
w Barcelonie „Worlds Apart”, a tekst „Smutno” okazuje się być gotowym
scenariuszem teledysku do piosenki. Niesamowita energia „Białej
Lokomotywy” i „Jest już za późno, nie jest za późno”
czy organiczny wręcz dramatyzm „Nie brookliński most” pokazują, że żaden
komputer nie jest w stanie zastąpić muzyka, znakomicie grającego na
instrumencie. Dzisiaj akustyczna grupa „Po Drodze” już nie istnieje, a
Marek Gałązka występuje z nowym zespołem w mocno rockowym składzie
(perkusja, gitara elektryczna, instrumenty klawiszowe, saksofon). Bo
przecież „nic nie jest stracone, skończone też nie, / Gdy droga przed
tobą, a sam jesteś w tle”.
Tomasz Klauza
Powrót do aktualności |